„Boyhood” – recenzja

Opublikowano: 2015-02-03
Recenzja filmu
Najlepsze filmy, to te które pozostają w naszej pamięci na dłuższą chwilę i skłaniają do refleksji.

"Boyhood" to amerykańska produkcja pozbawiona efektów specjalnych i wyszukanych scenografii a skupiająca się na prostocie i codzienności. Dramat napisany i wyreżyserowany przez Richarda Linklatera powstawał przez prawie 12 lat z przerwami, od maja 2002 do października 2013. Dramat pokazuje wędrówkę młodego chłopca przez życie, ukazując piękno codzienności.

W filmie "Boyhood" obserwujemy jak Mason (Ellar Coltrane) wyrasta z ciekawego świata chłopca, na prawie dorosłego mężczyznę. Widzimy jego dziecięce kłótnie z siostrą, ciągłe przeprowadzki, niestabilną relację z ojcem, pierwsze miłości i walkę matki, starającej się opłacić rachunki i dać dzieciom dobre życie. Film otwiera marzycielski chłopiec wpatrujący się w niebo, by chwilę później irytująca siostra terroryzowała go piosenkami Britney Spears. Ciągła walka matki (Patricia Arquette) o dobrobyt zmusza rodzinę do przeprowadzek, podczas gdy ojciec pojawia się znienacka przynosząc jedynie prezenty i zamęt. Mason, zaczyna lepiej dogadywać się z siostrą, Samanthą (Lorelei Linklater) i razem staczają wędrówkę pełną nowych ojczymów, szkół i przyjaciół. W miarę rozwoju fabuły zmienia się obraz ojca (Ethan Hawke), który dojrzewa i zaczyna traktować swoje obowiązki poważnie.

To prawdziwy kinowy fenomen, który odchodzi od klasycznego dramatu na rzecz realizmu i wprowadza widza w autentyczną życiową wędrówkę. Zmienił postrzeganie jak film może wyglądać, co może pokazać a eksperyment w czasie, dał niesamowite doznania i zmusił do refleksji.

Film został obsypany nagrodami i nominacjami, za najlepszy film, montaż, scenariusz, reżysera, role drugoplanowe i wiele innych. Richard Linklater udowodnił, że pokazując wydarzenia błahe i prozę życia, można doszukać się sensu życia i odnaleźć magię chwil. Na największą uwagę zasługuje jednak rola Patricii Arquette, która stworzyła silną i autentyczną postać, a jej scena frustracji przed wyjazdem syna na studia to prawdziwe arcydzieło. Sam Ellar Coltrane, jakkolwiek autentyczny grając dziecko, z roku na rok traci blask, a sceny z kolegami są sztywne, a aktor wygląda na zakłopotanego i brakuje mu ekspresji. W roli demonicznego ojca bardzo dobrze wypada Ethan Hawke, którego przemiana wypada autentycznie i wzruszająco. Rodzice, stanowią najmocniejszy punkt obsady i niejako spajają fabułę, tworząc ciekawy obraz.

"Boyhood" ukazując codzienność, rozgrywa się naturalnie, a fabuła wydaję się być bardzo płynna i ciągła. Dzięki temu, że został nakręcony w czasie rzeczywistym idealnie odzwierciedla kulturę, politykę, przekonania i zainteresowania bohaterów. Od zafascynowania Harrym Potterem, przez pierwszego X-boxa po kampanię Obamy i Daft Punk śledzimy dojrzewającego Masona i jego rodzinę. Film nie krzyczy, nie obrzuca nas filozoficznymi dialogami, a jego siła sprawia, że głosząc banalne treści daje poczucie ciepła i autentyczności. Czasem warto odejść od kinowych superprodukcji pełnych efekciarskich elementów i zatopić się w prostocie i melancholii życia. Film pokazuje upływający czas, wprowadza nas w lekki stan niepokoju, refleksji i wywołuje łzy wzruszenia.

Marta Bronowicka
(marta.bronowicka@dlalejdis.pl)

"Boyhood", reż. Richard Linklater, USA 2014



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat