Cena uśmiechu

Opublikowano: 2010-12-08
Historia 20-letniej Kasi
Młodzi ludzie uśmiechają się chętnie. Wieczorem miasto rozbrzmiewa śmiechem dobiegającym z pubów, kin, restauracji.

Historia 20-letniej Kasi pokazuje, jak wiele czasem kosztuje uśmiech i jak wiele łez może mu towarzyszyć.


Ułamek sekundy

Kasia jako nastolatka uwielbiała swój wolny czas poświęcać koniom. Jej przyjaciółka miała stadninę, dlatego chętnie pomagała jej w obowiązkach. Dzięki temu obie nauczyły się m.in jak sprawdza się temperaturę dla źrebiąt, jak poprawnie je czyścić, co to znaczy WKKW. Doskonaliły również sztukę jeździecką. Prowadząc jednego z ogierów, Kasia czuła podenerwowanie konia, dlatego złapała go mocniej za uzdę. Mimo zachowanej ostrożności, koń spłoszył się i stanął dęba. Do tej pory nikt nie wie, jak to się stało, że zahaczył kopytem ?tylko? o dwa przednie zęby Kasi. Mógł jej przecież pokiereszować całą twarz.


Dziewczyna, będąc w szoku, pobiegła za wystraszonym zwierzęciem. Chwilę później, dotykając bolącego miejsca, odkryła, że przednia górna jedynka i dwójka lekko ruszają się. Szybka interwencja dentysty okazała się niezbędna. Na szczęście, korzenie zęba tkwiły nieruchomo. Mimo wszystko, Kasia musiała zostać parę dni bez dwóch zębów, czekając na wycisk, ponieważ prawdziwe zęby były nie do uratowania - To było okropne. Spotykałam się wówczas tylko z rodziną i przyjaciółką, która zresztą obwiniała się za całe zdarzenie. Wieczorami po prostu płakałam, bo wiedziałam, że moje przednie zęby nigdy już nie będą takie, jak dawniej. Stomatolog uzupełnił braki w uzębieniu, wszystko wróciło do normy. Do czasu.


Implant

Upłynęło kilka lat, kiedy okazało się, że w miejsce korzenia wdarł się stan zapalny. Korzeń należało usunąć, a wraz z nim zęby. Po wielu rozmowach z chirurgiem stomatologiem zapadła decyzja - implanty. Dzięki temu zęby niezbędne przecież do gryzienia pokarmu będą silniejsze, niż koronki, które obciążają zdrowe zęby umieszczone w bezpośrednim sąsiedztwie. Kasia ma szczęście - jej rodziców było stać na taki zabieg. Niestety, wcale nie taki tani. Koszt jednego implanta waha się między 1500 a 5000 złotych. A ona potrzebowała przecież dwóch.


Wszystko zaczęło się od czyszczenia zębodołu. Następnie lekarz wwiercał w kość tytanowe implanty. Na końcu założył szwy. - Pamiętam widok małego wiertła, które różniło się od tych spotykanych w typowej stomatologii. Wszędzie była krew, czułam ją na języku. Łzy pojawiły się dopiero, kiedy zaczynałam być zszywana. Przez następny tydzień prawie nie wstawałam z łóżka. Zmieniałam tylko co chwila okłady. Zimno chociaż na chwilę dawało ukojenie, ale praktycznie cały czas bolało. Mierzyłam czas między kolejnymi dawkami środka przeciwbólowego, aby nie przekraczać zalecanej dawki. Nie płakałam, starałam się być twarda zwłaszcza, kiedy dzwonił mój chłopak. Pracował 150 kilometrów od domu, nie mógł być przy mnie. Chociaż właściwie cieszyłam się, że nie widzi mnie w takim stanie. Byłam okropnie opuchnięta, ledwo mogłam otwierać usta. Nie chciałam jeść, a jeśli już, musiałam wszystko kroić w małe drobinki, które łatwiej mi było przeżuwać. Pewnego wieczora Arkadiusz stanął w drzwiach. Dopiero, kiedy mnie przytulił, coś we mnie pękło. Zaczęłam okropnie płakać, tak, jakbym cały swój ból chciała choć trochę zrzucić na jego silne barki.


Od tego czasu było już lepiej. Mimo szwów w ustach, przestawało boleć. Znajoma poprosiła Kasię o pomoc w restauracji przy organizacji wesel. Zgodziła się, by nie siedzieć bezczynnie w domu, myśląc o swoim wyglądzie. Nie miała dwóch przednich zębów, co dla młodej dziewczyny, która martwi się każdym pryszczem na twarzy, jest przecież dramatem. Ale poradziła sobie i to dodało jej odwagi, że może wszystko. Martwiła ją tylko zbliżająca się data uroczystej immatrykulacji. Przed starymi znajomymi nie wstydziła się siebie aż tak bardzo. Znali ją, wiedzieli jak wygląda naprawdę. Ale w nowym środowisku, mieście? Czekało ją dużo nowych ludzi, wyzwaniem było także mieszkanie z dala od domu, gdzie będzie musiała sobie radzić sama. I było coś jeszcze. Bała się pocałunku. Byli ze swoim chłopakiem dopiero dwa miesiące. Nie wyobrażała sobie, jak to będzie, gdy ściągną jej szwy.


Odwagi!

-Pierwsze chwile na studiach są ciężkie i stresujące, a co dopiero powiedzieć o tym, gdy mówiąc coś, zakrywasz usta. Miałam szczęście, że moja przyjaciółka dostała się na ten sam kierunek, co ja, przy niej czułam się pewniej. Ludzie pytali, co się stało. Odpowiadała krótko, że to był wypadek. Dopiero po paru dniach, gdy z grupą wyszli na piwo, opowiedziała im swoją historię. Od tej pory traktowali ją normalnie i z czasem stawała się przy nich coraz pewniejsza. Tak, jak przy swoim chłopaku, który okazał się tutaj nieoceniony.


-Jego słowa wtedy, że jestem wciąż tak samo piękna, jak wcześniej, stały się dla mnie niewiarygodnie ważne. Odbudowały trochę moje niskie poczucie wartości. Najpierw Kasia wstydziła się nawet odezwać do pani w kiosku, zapytać o drogę w nowym mieście. Dzięki Arkowi przestała się już tak tym przejmować. Po dwóch miesiącach stomatolog zdecydował, że jeśli chce, może już używać protezy. Najpierw było to bardzo kłopotliwe. Używanie kleju do protez kojarzy się przecież tylko i wyłącznie z naszymi dziadkami i babciami, które śpią ze swoimi zębami na szafce nocnej. Często na imprezach musiała w toalecie poprawiać protezę. Myślała o niej, gdy śpiewała. W tym okresie nikt by nie pomyślał, że ta dziewczyna ma sztuczne zęby! Chodziła przecież na imprezy, koncerty i prywatki. Zaczęła korzystać z życia studenckiego pełną parą.


Kolejna próba

W maju, pół miesiąca przed planowanym pobieranym wyciskiem i odbudową brakujących zębów, cała rodzina zachorowała na grypę żołądkową. Kasia przechodziła ją najgorzej. Kilka dni później zauważyła, że jeden z implantów się rusza. Przy wizycie kontrolnej okazało się, że osłabienie wywołało spustoszenie w jej organizmie. W konsekwencji tego delikatne szczypce lekarza bez problemu mogły go wyciągnąć.


-To było okropne. Już na fotelu zaczęłam płakać. Doktor odwiózł mnie nawet na przystanek autobusowy, bo zaczął się o mnie martwić. Najgorsze dla mnie było to, że już odliczałam godziny do dnia, w którym miałam wszystkich olśnić swoim uśmiechem. A teraz będę musiała być wiele miesięcy bez protezy. Nie mogłam przestać o tym myśleć. W pusty po implancie zębodół został wprowadzony granulat, który ma wspomagać zrastanie się kości. Pomóc ma także tran oraz wapno, które wzmacniają układ kostny. Dopiero, kiedy kość się odbuduje, będzie można ponownie wwiercać nowy implant, który tym razem nie będzie nic kosztować. Firma, która zajmuje się produkcją ?tytanowych korzeni? po pierwszej nieudanej próbie, drugi implant zapewnia gratis.


Niedługo minie cztery miesiące, odkąd Katarzyna żyje bez protezy. Przy obcych uśmiecha się co najwyżej oczami. Mało mówi wśród nieznajomych, a jeśli już, to zasłania usta. Swobodnie czuje się tylko przy najbliższych. - Powoli tracę cierpliwość. Każde spotkanie z nową osobą jest dla mnie udręką, co przeczy mojej naturze. Zawsze byłam osobą otwartą na nowe znajomości, chętną do rozmowy i żartów.
Trzeba czekać.


Iwona Kusiak

( iwona.kusiak@dlalejdis.pl )
Fot. Piotr Wojciechowski



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat