Dojrzewanie na wesoło

Opublikowano: 2012-10-08
Recenzja książki „Nie zadzieraj nosa”.
Devon już raz przekonała się o tym, że kłamstwo wcale nie jest najprostszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem problemu.

Jednak chyba nie wyciągnęła z tamtego doświadczenia żadnych wniosków, bo po raz kolejny ulega słabości i wplątuje się w sieć kłamstw, które z czasem coraz trudniej spamiętać i utrzymać.

Akcja książkiNie zadzieraj nosa” zaczyna się kilka tygodni po tym, jak skończyła się „Wakacyjna tożsamość”. Devon chodzi z Luke'iem, nadal przyjaźni się z Mel i Lexi, a do tego zaczęła należeć do paczki najpopularniejszych dzieciaków w szkole. Zamieszanie wywołane niedawno przez 13-latkę poszło już w niepamięć, a jej kłamstwa zostały wybaczone. I wszystko byłoby świetnie, gdyby nie informacja, że w przyszłości Luke spotykał się z Bailey Barelli – szkolną pięknością, która wygląda na 17 lat i maluje się do szkoły. Do tego Devon przyłapuje swojego chłopaka i jego dawną dziewczynę na wymianie liścików podczas lekcji. No i trzeba dodać fakt, że Bailey zapisuje się na to okropnie nudne kółko prawnicze tylko po to, by móc spędzać bezkarnie więcej czasu z Luke'iem. Nie, to dla Devon za wiele. Dlaczego by więc znów nie uciec się do kłamstwa?

Tym razem dziewczyna wymyśla, że Luke nie jest jej pierwszym chłopakiem i że w przeszłości spotykała się z super przystojnym i fajnym Gregiem. Wymyślona historyjka o byłym chłopaku ma tylko pokazać szkolnemu towarzystwu, że Devon wcale nie jest gorsza od Bailey i wie, jak postępować z chłopakami. Niewinne kłamstwo zaczyna jednak żyć swoim życiem, gdy znajomi zaintrygowani Gregiem chcą go poznać. Na szczęście po stronie kłamczuszki stoją jej przyjaciółki, z którymi Devon obmyśla plan „wynajęcia” kogoś do „roli” Grega. Szkoda tylko, że Ryan-Greg niekoniecznie trzyma się scenariusza, co wymusza na Devon posunięcie się do kolejnych kłamstw. W pewnym momencie nitka zaczyna jednak uciekać, a zrozpaczona nastolatka musi wybierać, czy lepiej przyznać się do kłamstwa, czy poświęcić relację w bliskimi dla utrzymania pozorów.

Choć „Wakacyjna tożsamość” Lauren Barnholdt nie zachęcała do przeczytania kolejnej książki o Devon, Lexi i reszcie szkolnej ekipy, to jednak sięgnęłam po drugą książkę autorki z nadzieją, że może należy jej się druga szansa. „Nie zadzieraj nosa” jest podobnie jak poprzedniczka lekturą dość naiwną, banalną i głupkowatą, ale – co zaskakujące – dość przyjemną do szybkiego „połknięcia”. Lekka, łatwa i momentami zabawna fabuła, w której pojawiają się wątki domniemanego romansu taty Devon czy tajemnicy Mel, sprawia, że kartki po prostu same się przewracają. Wreszcie bohaterowie mają trochę kolorów, a ich relacje są nieco bardziej złożone. Na przykład więcej miejsca poświęcono relacji Devon z mamą, co może być przydatne dla tych gimnazjalistek, które chcą być traktowane przez rodziców nieco poważniej. W końcu Devon udaje się nakłonić rodziców na kupno komórki i wyrażenie zgody na pójście na bal.

Oczywiście, nie należy przesadzać w pochwałach, Barnholdt nadal ma przed sobą ogrom pracy do wykonania, jeśli chce aspirować do grona uznanych autorów książek dla młodzieży. Niemniej, w porównaniu do „Wakacyjnej tożsamości” poprawił się nieco język tekstu, a sama fabuła w niektórych momentach zaskakuje (!). Wygląda na to, że autorka dojrzewa wraz ze swoją bohaterką. Ale podtrzymuję stanowisko, że niezbyt wychowawcze jest pisanie o kłamaniu, które – a jakże – uchodzi Devon na sucho. Ale może po prostu znowu chciałabym mieć naście lat i zmagać się z problemem wyboru sukienki na bal gimnazjalny.

Michalina Guzikowska
(michalina.guzikowska@dlalejdis.pl)

Lauren Barnholdt, „Nie zadzieraj nosa”, Wydawnictwo Jaguar 2012



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat