Dlatego właśnie wiele studentek decyduje się na pracę. Mowa tu oczywiście o osobach, które studiują w systemie dziennym. Studenci zaoczni są często po prostu zmuszenia do pracy, bowiem muszą opłacić czesne, które potrafi być naprawdę wysokie. Są oczywiście wyjątki, ale takie zdarzają się niezwykle rzadko.
Gdzie, zatem pracują studentki? Nie ma, co ukrywać, często jest to praca dorywcza, tylko tymczasowa, aby zarobić parę groszy. O posadzie z możliwością awansu nie ma w ogóle mowy. Wiele kobiet pracuje po prostu w weekendy albo wieczorami, kosztem wolnego czasu.
Pracuję w weekendy, jako hostessa (otwarcia klubów, promocje etc.). Co prawda jedynym moim wolnym dniem jest niedziela, ale coś za coś. – pisze na forum „Electrophile”
Pracuję w wakacje i w weekendy w pizzerii, jako kelnerka. To właściwie mój drugi dom – żartuje „biska_mala”
Na każdym kierunku da się dorobić, mam znajome z medycyny, które spokojnie pracują w weekendy. – dodaje „Ruda – Gosia”. - to kwestia dobrej organizacji czasu, rezygnacji z czegoś (wiadomo, że jak pracujesz i studiujesz dziennie trudny kierunek, codzienne imprezy odpadają). Ja pracuję od 1. roku.
Niestety praca i studia wymagą wielu wyrzeczeń. Ma swoje dobre strony, bowiem uczy organizacji czasu, ale pracując w pizzerii, czy jako hostessa w marketach, musimy znaleźć także czas na naukę. Mamy, dzięki temu własne pieniądze, które możemy wydawać, na co chcemy, jesteśmy niezależne finansowo. Jednak musimy zdawać sobie sprawę, że studia też są ważne i nie można ich zaniedbywać. Trzeba znaleźć czas na naukę, której często jest naprawdę dużo. O typowym życiu studenckim, gdzie w grę wchodzą codzienne imprezy i wyjścia do pubów, możemy tylko pomarzyć. Nie mamy na to ani czasu, ani siły, ani nawet już ochoty.
Coś za coś…
Wioleta Derkowska
(redakcja@kobieta20.pl)