Listy do M

Opublikowano: 2011-11-14
Recenzja filmu Listy do M
Nie trzeba być geniuszem, by dopatrzeć się podobieństw między „Listami do M.” i „To właśnie miłość”, już sam plakat żywo nawiązuje do brytyjskiej produkcji.

Polscy producenci zdają się jednak tego nawiązania wcale nie wstydzić. Nie mają zresztą czego, bo okazuje się, że „Listy do M.” nie są tylko bezmyślną kopią, ale wzorowaniem się na tym co najlepsze.


To pięć sprawnie splatających się ze sobą historii, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie. Czy to postać, z którą się utożsamimy, historię żywcem wyjętą z naszego życia, czy też bohatera, który wywoła szczególną sympatię.


Znajdzie się więc tu miejsce dla Mikołaja (Maciej Stuhr), wciąż cierpiącego po odejściu żony i Doris (Roma Gąsiorowska), która dawno już przestała wierzyć w miłość, choć w głębi serca marzy o tym, by w świąteczny poranek obudzić się w ramionach ukochanego. Poznamy też historię wiecznie nieobecnego męża Szczepana (Piotr Adamczyk), który właśnie w Wigilię postanowi przypomnieć sobie o rodzinie, i jego żony Kariny (Agnieszka Dygant), która brakującego ciepła będzie szukać w ramionach innego mężczyzny. Do łez rozbawienia doprowadzi nas Melchior (Tomasz Karolak), pracujący jako Mikołaj w centrum handlowym. Wzruszeń dostarczy historia oschłej królowej Margot (Agnieszka Wagner) i jej męża Wojciecha (Wojciech Malajkat), starającego się sprostać oczekiwaniom żony. A gdzieś w tle pojawi się też wątek samotnej kobiety oczekującej dziecka (Katarzyna Zielińska) i faceta, który od lat ukrywa istnienie swej drugiej połówki (Paweł Małaszyński).
Ogromną rolę odgrywają tu postacie dziecięce, bo „Listy do M.” nie byłyby tym samym bez przeuroczej Tosi (Julia Wróblewska) szukającej własnego domu, nad wiek dojrzałego Kostka (Jakub Jankiewicz) czy na pozór zadziornego Kacpra (Adam Tyniec). Mam wrażenie, że to właśnie młodsi aktorzy stanowią siłę napędową tego filmu i sprawiają, że ogląda się go z przyjemnością.


„Listy do M.” to film pełen ciepła, słodkości pomieszanej z niewielką nutką goryczy i miłości sączącej się z każdej strony. Pełen banalnych rozwiązań, zdaje się jednak wybijać na tle innych polskich komedii romantycznych. Przyjemne obrazy połączone ze świetną obsadą i idealnie wprost dobraną ścieżką dźwiękową sprawiają, że film oglądamy z wyrazem błogiego uśmiechu na twarzy, przetykanym niepohamowanymi wybuchami śmiechu i łzami, ocieranymi gdzieś ukradkiem.
Szkoda tylko, że premierę zaplanowano tak szybko, bo mam wrażenie, że im bardziej zbliżać się będziemy do magicznego okresu Świąt, tym bardziej wartość „Listów do M.” będzie dla nas wzrastać.


tytuł: Listy do M.
czas trwania: 1 godz. 56 min.
gatunek: Komedia rom.
premiera: 10 listopada 2011
reżyseria: Mitja Okorn
scenariusz: Karolina Szablewska, Marcin Baczyński
obsada: Maciej Stuhr, Roma Gąsiorowska, Tomasz Karolak, Agnieszka Dygant, Piotr Adamczyk, Katarzyna Zielińska, Paweł Małaszyński,Katarzyna Bujakiewicz, Agnieszka Wagner,  Wojciech Malajkat

Izabela Raducka

(redakcja@kobieta20.pl)



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat