Oprócz zapachu, który w oczywisty sposób rozsiewa się nad zlewem to miła jest również konsystencja płynu: niezbyt gęsta, ale i nie wodnista. Trochę przypominał mi kisiel do picia z przedszkola. Jeżeli wierzyć producentowi, że zawiera naturalny wyciąg z maliny a formuła koncentratu oparta jest wyłącznie na naturalnych składnikach to sama świadomość tego faktu sprawiała, ze miło zanurzałam dłonie w wodzie z płynem. I rzeczywiście jest bezpieczny dla moich rąk, bo po umyciu kilku talerzy i kubków oraz brytwanki po kurczaku, nie czułam suchości skóry i swędzenia. A jednak delikatność dla ciała nie wyklucza jego skutecznosci. Wystarczyła mała ilość płynu, aby wszystkie naczynia lśniły. I to dosłownie błyszczały bez polerowania.
Jako zawzięta ekoaktywistka ucieszył mnie fakt,ze produkt jest ekologiczny, więc zawarte w nim składniki szybko się zbiodegradują. Opakowanie zaś wytwarzane jest z tworzywa pochodzącego z recyclingu (tzw. PET), a po zużyciu każdą butelkę można na nowo przetworzyć.
Sugerowana cena detaliczna za 500 ml to tylko 5,45 PLN, a ponieważ jest wydajny to jest idealny dla studenckiej kieszeni ... lub dużej rodziny.
Aga Styk
redakcja@kobieta20.pl
fot. Frosh