„Niuch” jest kolejną odsłoną cyklu, w której śledzimy losy Straży Miejskiej Ankh-Morpork oraz komendanta Samuela Vimesa. Samuel wraz ze swoją małżonką Sybil i potomkiem – Małym Samem, wybiera się na wakacje na wieś, do starej i wielkiej posiadłości Ramkinów. Wyjęty bezpardonowo ze znanego sobie otoczenia miejskiego, Vimes nagle znajduje się na całkiem mu obcym terytorium, które zdaje się należeć do niego. Jako pan domu i całej wsi, musi odnaleźć się w konwenansach, nie narobić sobie wrogów i nie traktować służących zbyt przyjacielsko. Chyba jednak nikt nie sądzi, że główny bohater zaadaptuje się do zmian szybko i bez sprzeciwu - co to, to nie! Komendant nadal czuje się policjantem i wytropi każdą zbrodnię. Z racji, że tereny poza miastem nie należą do jego jurysdykcji, do pomocy będzie miał lokalnego funkcjonariusza, lojalnego i zabójczo groźnego Willikinsa oraz… gobliny.
To właśnie na goblinach skupia się Pratchett w tym tomie. Na tych małych, niepozornych stworzeniach, które przez lata traktowane były gorzej niż szczury – za towarzyszący im smród i zwyczaj podkradania kur. Okazuje się jednak, że znają one swoje miejsce, umieją myśleć i tworzyć (nie tylko sakramentalne fiolki ze śliną) i tak naprawdę nie czynią nikomu szkody. Cała ta niesprawiedliwość dotycząca goblinów i ich prześladowania przypominają nieco nazistów i nagonkę za czasów Hitlera. Pratchett pięknie przedstawia tę rasę i nakreśla jej przedstawicieli, dzięki czemu i czytelnik chce, żeby sprawiedliwości stało się zadość.
Już od pewnego czasu można zaobserwować w książkach ze „Świata Dysku” tendencję do zmierzania ku mroczniejszym klimatom. Coraz częściej autor zawiera swoje opinie na współczesne wydarzenia i podejmuje trudniejsze tematy. Dodatkowo, sam komendant Vimes ma w sobie pewną ciemność, przez co nadaje książce niepokojący ton. Nie bójcie się jednak, że znikł gdzieś humor, który tak lubimy. Wszystko nadal jest na swoim miejscu, bawiąc, skłaniając do namysłu i podziwu dla trafności spostrzeżeń Pratchetta. Ten mroczny świat jednakże jest obok i nie pozwala o sobie zapomnieć.
W „Niuchu” głównym bohaterem jest Sam Vimes i poznajemy go jeszcze lepiej niż do tej pory.
Śmierć nie była dla Vimesa zjawiskiem obcym – i vice versa.
Możemy podziwiać jego odwagę, kreatywność, wnikliwość i ten „policyjny” nos. Zdolność do rozwiązywania zagadek na wsi naprawdę się przydaje – angielski pisarz wymyślił iście piekielną intrygę, której losy i zakończenie na pewno nie raz nas zaskoczy. Co jakiś czas zmienia się punkt widzenia, z którego obserwujemy tok fabuły – tych, którzy kochają Straż nie tylko za jej komendanta, ucieszy wieść, że pojawiają się także Fred Colon, Nobby Nobbs oraz inni dzielni funkcjonariusze z Ankh-Morpork, a także i lord Vetinari.
Z każdym kolejnym tomem pisarz potrafi nas zaskoczyć i rozśmieszyć. Także przy „Niuchu” będziecie się znakomicie bawić, jeśli tak jak ja kochacie Pratchetta. A może jeszcze nie odważyliście się sięgnąć po książkę ze „Świata Dysku”? W tym wypadku radzę zrobić to jak najszybciej, bo naprawdę warto. Chociaż seria ma swoje wzloty i upadki, ogólny jej poziom jest bardzo wysoki i idealny na rozluźnienie. Niestety, bez znajomości poprzednich tomów czytanie tego mija się z celem, więc do książek, czytelnicy – bo „Niucha” wypadałoby poznać.
Niuch, Terry Pratchett, Prószyński i S-ka, 2012
Kasia Pietraszko
(kasia.pietraszko@kobieta20.pl)