Kontynuacja bestsellerowej powieści Niny Reichter. Pełna napięcia, romantyczna opowieść o miłości w szponach show-biznesu. Poznaj tom II cyklu Ostatnia spowiedź.
Świat Ally Hanningan wali się w posadach, gdy miłość jej życia – rockman Bradin Rothfeld - zostaje postrzelony i pada na scenę. Bezsilność i wspomnienia tamtych chwil na zawsze pozostaną jej najgorszym koszmarem.
Bradin jest w ciężkim stanie.
Co więcej, może pożegnać się ze światem, sądząc, że dwie najbliższe mu osoby zrobiły mu świństwo. Tylko czy Ally i Tom rzeczywiście są niewinni?
Rozpoczyna się walka o życie rannego Bradina, a jego bliscy, odliczając feralne godziny,będą musieli zmierzyć się z grzechami, które być może nigdy nie zostaną odpuszczone.
Tom poprzysięga sobie, że już nie zbliży się do Ally.
Tylko czy facet, który dotychczas żył bez zasad dotrzyma obietnicy?
Miłość, zazdrość, show-biznes. Ostatnia spowiedź
Poczuj, jak kocha ten, którego kochają tysiące…
Ostatnia spowiedź jest bestsellerową trylogią, o której od kilku miesięcy w polskiej blogosferze aż huczy. Nie sądziłam, że młodzieżowy romans może mnie tak wciągnąć, pochłonąć wręcz do cna. Myśli, odczucia i słowa wypowiadane przez głównych bohaterów są często dużo dojrzalsze od tych, które są zawarte w książkach o dorosłych (i dla dorosłych). Wierzę, że Nina Reichter, po takim sukcesie Ostatniej spowiedzi, zapoczątkuje falę nowości wydawniczych, które zachowają prawdziwe życiowe wartości.
Gabriela Świrkosz, Oficjalna recenzja:
juventum.pl
Piękny i niebanalny język autorki sprawia, że książka zyskuje głębię. Pani Reichter naprawdę znakomicie opisała każdy detal – miejsca, bohaterów, sytuacje.
Magdalena Senderowicz, Oficjalna recenzja: paranormalbooks.pl
Nie umiałam się nadziwić, jak bardzo niektóre zdania trafiały prosto w moje serce, jakby ktoś je tam wrył i nie mógł wymazać. I tak jest do dzisiaj. One tam są, tak samo te pierwsze, jak i te ostatnie. Czasami są to pojedyncze słowa, czasami całe sentencje, ale najczęściej emocje, które pozostały. Emocje, które pojawiają się, gdy o tym pomyślę. Minęły cztery lata, a ja nadal mam w głowie sceny napisane przez tę nieznajomą mi kobietę.
(Valerie, czytelniczka bloga)