Wszyscy kochamy podróżować. Każdy lubi inaczej. W zależności od upodobań podróżujemy stopem i śpimy pod namiotem, samolotem- zatrzymując się w najdroższych hotelach. Zwiedzamy świat samotnie, z rodziną, grupą przyjaciół. Różne są też przyczyny: jedni po prostu kochają poznawać nowe miejsca, od innych praca wymaga częstego przemieszczania się a jeszcze inni z podróżowania zrobili sposób na życie.
Niezależnie od tego do której z tych grup Ty się zaliczasz, na pewno dostrzegasz jeden element wspólny – bez względu na to czy jesteś biedny czy bogaty, czy podróżowanie to tylko sposób na urlop czy na całe życie musisz znać języki obce. Można nie mieć pieniędzy i zwiedzić świat nieustannie łapiąc stopa, można nie mieszkać w luksusowych hotelach, ale jeśli nie znasz chociaż angielskiego… daleko nie odjedziesz, nawet stopem ( a może właśnie szczególnie nie stopem).
Wyobraź sobie, że stoisz na autostradzie i nagle zatrzymuje się długo wyczekiwany samochód a zza szyby wyłania się pytająca głowa: „where you want to go” a Ty zamiast udzielić prostej odpowiedzi zaczynasz się jąkać, dopada Cię paraliż, pocisz się, machasz rękami pokazując kierunek na mapie, bełkoczesz coś bez sensu po polsku, głośno i wyraźnie tak jakby to miało ułatwić biednemu kierowcy zrozumienie twojej żałosnej wypowiedzi, której on i tak nie zrozumie. Zdziwiony kierowca mimo dobrej woli, szaleńcem nie jest i wariatów nie zabiera. Zamyka okno, naciska gaz i rusza dalej. Bez Ciebie. No bo niby czemu ma zabierać do auta kogoś z kim będzie przez całą drogę skazany na niezręczną ciszę?
Albo na bogato: Co prawda na lotnisku i w samolocie jakoś Ci się udało uniknąć nieporozumień komunikacyjnych, jeszcze dało się po polsku. W hotelu za który zapłaciłeś niemałe pieniądze też nie jest źle bo masz swojego opiekuna wycieczki, miły pan lub pani załatwiają wszystko za Ciebie. Ale wyobraź sobie, że już się rozpakowałeś w tym luksusowym hotelu na który czekałeś cały rok i chciałbyś coś zjeść. Zjeżdżasz na dół do restauracji, albo ruszasz w miasto w poszukiwaniu dobrego jedzonka. Wybierasz restauracje, podchodzi kelnerka, wręcza menu i… masz problem. Bo co z tego, że te wszystkie dziwne nazwy pięknie wyglądających dań są przetłumaczone na angielski skoro Tobie to i tak w niczym nie pomaga? W jednej chwili żałujesz każdej opuszczonej lekcji angielskiego i plujesz sobie w brodę, że przez swoje lenistwo mimo kieszeni pełnej pieniędzy Twój brzuch burczy coraz głośniej, kelnerka patrzy ze zniecierpliwieniem aż w końcu coś zamówisz a Ty masz ochotę uciec do swojego pięknego polskiego miasta, w którym co prawda nie ma palm i nie jest tak ciepło ale przynajmniej wszyscy Cię rozumieją kiedy prosisz o jedzenie.
Na szczęście nie musisz wracać do liceum, żeby nauczyć się angielskiego ani żadnego innego języka. Na Twoje szczęście istnieją szkoły językowe, w których nie grozi Ci śmierć z nudów ani szkolne zwyczaje. Wystarczy, że wejdziesz na www.proschool.pl a Twoje problemy językowe będą należeć do przeszłości. Niezależnie od tego po co jest Ci potrzebna znajomość języka obcego możesz być pewny, że u nas znajdziesz to czego szukasz. Wejdź, sprawdź i przekonaj się na własnej skórze i języku.
Małgorzata Bakowicz
(malgorzata.bakowicz@dlalejdis.pl)
Fot. sxc.hu