Po trupach do krwawego celu

Opublikowano: 2013-01-01
Recenzja książki „Opactwo”.
Niekonwencjonalny kryminał z detektywem-muzułmaninem w roli głównej. A w tle: „wampiry”, mafia i broń biologiczna. Mieszanka wybuchowa?

Debiutanckie utwory, szczególnie kryminały, często okazują się klapą, ale nierzadko są efektownym wejściem do gatunku nowego pisarza, którego postępy warto obserwować. Na szczęście, w tym wypadku mamy do czynienia z tą drugą wersją. Jeśli nadal boicie się sięgnąć, czytajcie dalej, bo „Opactwo”  ma w sobie wszystko, czego tylko można zapragnąć w powieści detektywistycznej.

Tym razem postępy w śledztwie obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby – bardzo niekonwencjonalnego, upartego i zdeterminowanego detektywa, Asha Rashida. Jest on muzułmaninem, ale poza codzienną modlitwą, niezbyt trzyma się ram religii. „Leczniczo” zażywa alkoholu i nie waha się być brutalnym, gdy poczuje zagrożenie.  A to uczucie trzyma się go przez większość książki – wszak tajemnicze morderstwa osób, z którymi rozmawiał, podejrzenia ze strony innych policjantów i znajomość prawdy, w którą nikt nie chce uwierzyć składają się na obraz człowieka paranoidalnie oglądającego się za ramię i pijącego, by zapomnieć.

A wszystko zaczęło się ze śmiercią siostrzenicy Rashida, która umarła po wypiciu podejrzanej substancji, przypominającej krew. Detektyw wszczął śledztwo, odkrywając zaskakującą przeszłość dziewczyny, tak odległą od wyobrażeń. Narkotyki, krew, klub dla wampirów, czyli ludzi pijących krew? Wszystko to było zbyt podejrzane dla naszego głównego bohatera, szczególnie gdy policja zbyt szybko zamyka dochodzenie. I tak wplątuje się on w porachunki narkotykowych bossów i mafiozów. Przez wrodzony upór zagrożenie zaczyna tyczyć się także jego, a tym bardziej jego rodziny.

Ash Rashid to detektyw, jakich rzadko spotyka się w literaturze. Nierzadko zrobi coś, za co sam wylądowałby za kratkami, zagrożony – atakuje. Nie czeka w ukryciu, a wychodzi złu naprzeciw. Jego bezkompromisowe podejście do życia szybko przysporzy mu sympatii czytelnika, który z całych sił trzyma za niego kciuki. W tej skomplikowanej intrydze, w której gdzie nie popatrzeć, ktoś pada trupem, przyda mu się każda odrobina szczęścia. Szczególnie, że na pomoc innych osób nie może liczyć – jeden z policjantów go nienawidzi, a inny jest wtyką głównej podejrzanej, „królowej wampirów”.

Fabuła „Opactwa” to kolejny przykład tego, że Chris Culver nie lubi iść na łatwiznę. Sam wątek z „wampirami” jest ciekawy, ale widać niewystarczająco dla amerykańskiego autora. Dodał do tego narkotyki, mafię, a nawet zagrożenie biologiczne. Z tym ostatnim niestety przesadził w zakończeniu, zupełnie lekceważąc jego skutki. Między stronami przeplatane są muzułmańskiego zwyczaje, chociaż nie przekładają się one na treść – gdyby główny bohater był katolikiem, buddystą czy wyznawcą jakiejkolwiek innej religii, opis książki brzmiałby tak samo, a szkoda.

Autor od pierwszych stron intryguje i zaciekawia czytelnika, ale momentami forma dziennika przeszkadza – Ash relacjonuje każdą małą czynność w ciągu dnia. Przez cały czas tempo akcji przyśpiesza, osiągając krytyczny poziom na dwadzieścia stron przed końcem. Na szczęście dochodzi do rozwiązania i na wyjaśnienia nie trzeba czekać do kolejnego tomu. A ten już się pisze - „The Outsider” ukaże się za granicą w 2013 roku.

Opactwo” to przebojowy thriller, który trafił na listę bestsellerów „New York Timesa”. Po lekturze mogę stwierdzić, że bardzo słusznie. Intrygująca, złożona fabuła, tajemnicze „wampiry” i niekonwencyjny bohater składają się na powieść, którą czyta się błyskawicznie i z przyjemnością.

Kasia Pietraszko
(kasia.pietraszko@kobieta20.pl)

Chris Culver, „Opactwo”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat