Początek może nastąpić w każdej chwili

Opublikowano: 2012-11-21
Recenzja książki „Wszystko przed nami”.
„Wszystko przed nami” to interesująca, niebanalna powieść, która dotyka wielu problemów współczesnej kobiety.

Napisana żywym, ładnym językiem książka Agnieszki Bednarskiej naprawdę może się podobać, szczególnie, że nie jest ani przesłodzona, ani zbyt gorzka. Taka dokładnie w sam raz.

Ewka i Sebastian się rozwodzą. Kobieta musi zdecydować, czy w takim razie przyjąć propozycję lepszej pracy, która jednak będzie wymagała większego poświęcenia i zajmie więcej czasu. Jednak względy finansowe i niezwykły upór przyjaciela-szefa ostatecznie przeważają szalę i świeżo upieczona rozwódka rzuca się w wir pracy. Przy okazji może w pracy drukować plakaty i ulotki, które rozkłada we wszystkich możliwych miejscach. W końcu Maciej sam nie byłby w stanie zorganizować poszukiwań Mirki na taką skalę. W ogóle ten biedny, załamany mężczyzna nie byłby w stanie zorganizować sobie nawet zupy na obiad, dlatego Ewa musi się o niego troszczyć.

Na szczęście ma wsparcie w przyjaciółkach – Agacie i Róży. Tej ostatniej akurat urodził się synek, na którego od lat tak bardzo czekała. Boli ją tylko, że jej ojciec nie chce spotkać się z wnukiem, który został poczęty „w próbówce”. No i gdyby Leszek tyle nie pracował... Ale ktoś musi zarobić na większe mieszkanie, w końcu ile można się gnieździć w kawalerce. Z kolei Agata przyłapuje męża na romansie z inną kobietą, jednak nie dotyka jej to tak bardzo, bo sama od lat uwikłana jest w niezdrową relację z żonatym mężczyzną. Jednak dzięki niewiedzy Tomka łatwiej jest jej rzucić budowane mozolnie życie w Anglii i zdecydować się na powrót do rodzinnego miasta. Niestety, Janek nie przejawia takiego samego entuzjazmu i kategorycznie odmawia porzucenia żony Katarzyny. W dodatku nadspodziewanie często wspomina o pięknej i młodziutkiej siostrzenicy szefa, która trafiła pod jego opiekę.

Niby nic oryginalnego, niby wszystko skądś znane – jednak książka Bednarskiej to coś więcej niż tylko kolejna, tandetna lektura do autobusu czy beznadziejny pomysł na kiczowaty serial. Z jednej strony dużo „życiowego banału”, ale z drugiej bardzo interesujące podejście do kreacji bohatera i w ogóle języka. Zaskoczyło mnie, że młoda pisarka potrafi tak sprawnie posługiwać się słowami bez grafomańskiego zacięcia, ale i bez wymuszanej różnorodności. Choć barwy język w niektórych opisywanych sytuacjach mógłby zostać nieco zmieniony na żywszy i bardziej przypominający język mówiony, to jednak całość daje naprawdę ciekawy efekt. To pocieszające, że w współczesna literatura potrafi jeszcze choć w szczątkowym stopniu operować bogatym i niebanalnym językiem.

Z kolei kreacja bohaterów zasługuje na uznanie z racji tego, że postacie wydaje się na tyle realne, iż byłybyśmy w stanie albo się z nimi zaprzyjaźnić, albo je znielubić. Z jakiegoś powodu pragnie się pomóc „dziewczynom” w poszukiwaniach zaginionej przyjaciółki, która przepadła bez wieści tuż po pogrzebie synka. Być może w ramach babskiej solidarności też chciałoby się pożyczyć samochód biednej Agacie, by śledziła kochanka. Bednarska ma zdecydowanie niezwykły talent w tworzeniu świata, który jest nam bliski, bo odbija nasze własne problemy, ale z drugiej strony jest remedium na szarą codzienność.

Wszystko przed nami” to kontynuacja „Emigracji uczuć”. Zakończenie książki sugeruje, że to jeszcze nie koniec przygód szczecinianek, które szukają szczęścia. Ja się nie mogę doczekać kolejnej części. 7 godzin w pociągu na trasie Warszawa-Szczecin już mam zarezerwowane dla Ewy, Agaty, Róży, Mirki i ich mężczyzn.

Michalina Guzikowska
(michalina.guzikowska@dlalejdis.pl)

Agnieszka Bednarska, „Wszystko przed nami”, Wydawnictwo Replika, 2012



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat