Powieść portem, brudnymi ulicami i... złotem pachnąca

Opublikowano: 2012-05-12
Recenzja książki Łowca złodziei
W Deephaven Roje obszarpanych bękartów nikogo nie interesują. Ich przyszłość jawi się prosto – złodziejstwo, praca w kopalni, śmierć. Dla jednego z głodnej bandy los przygotował jednak inne plany.

Deephaven - miasto tajemnic, czających się w kryjówkach złowrogich cieni, miejsce wiecznego smrodu, ciągnącego od rybnego portu. W samym epicentrum duszącego fetoru znajduje się niepozorny bohater powieści – na oko dziesięcioletni, drobny chłopak, przemykający po brudnych chodnikach w swym jedynym dobytku – obszarpanej odzieży. Nieodłączny Kradziej – mały, lecz diabelnie ostry nożyk do przecinania sakiewek, zawsze czeka w pogotowiu. Jedna z akcji,  mającej zapewnić obdartusowi wieczne bogactwo, kończy się jednak zupełnie nieoczekiwanie. Los chłopca, mającego do końca życia czyścić ulice z łajna, dorabiając sobie kradzieżami, zostaje na zawsze odmieniony, splatając się z życiem tajemniczego Łowcy złodziei.

Świat przedstawiony przez Deasa nie należy do najprzyjemniejszych. Czytając powieść aż czuć obezwładniający fetor, a rozsądek każe oglądać się po pociemniałych kątach w poszukiwaniu wymierzonego w gardło ostrza rzezimieszka. Rozchodzące się po poszarzałych zaułkach krzyki nie są niczym niezwykłym. Nie interesują one nawet gwardzistów, przechadzających się po jaśniejszych, sąsiednich ulicach. To świat przemocy, głodu, domów publicznych pełnych smutnych prostytutek, terroru bogatszych, handlu dziećmi. Za główną atrakcję niepiśmiennego ludu służy tu egzekucja, przyciągająca na plac całe miasto, rządne widoku głowy opadającej pod naporem katowego ostrza.

O dziwo, powieść autora nie jest tak mroczna, jak wynikałoby z miejsca osadzenia akcji. Deas wplótł w powieść pozytywne, wręcz dobroduszne postacie, którym ciemna otoczka dodaje jeszcze pozytywnego wydźwięku. Intrygująca jest zwłaszcza postać mistrza Syannisa – Łowcy Złodziei – spleciona z życiem małego złodziejaszka pasmem dziwacznych losów. Mistrz Sy, jak go w skrócie nazywają, pokazuje wciąż odmienne strony złożonego charakteru, przyciągając czytelnika surową charyzmą na wpół rzezimieszka, na wpół bohatera. W  Deephaven, mieście cieni i terroru, nic nie może być krystalicznie czyste. No... może poza hipnotyzującym wzrokiem uroczej szwaczki, zerkającej filuternie na młodego złodziejaszka.

Mocną stronę powieści stanowi część duchowa czy religijna, dodająca mistycyzmu i tajemnicy głównym wątkom. Autor starał się budować odrębny, złożony świat, przypominający nieco europejski port sprzed setek lat. To co odróżnia książkowy Deephaven od każdego z realnie istniejących miast, to właśnie tajemne świątynie, z ich kapłanami, wystrojem i obrządkami. Złodziejaszek wchodząc bojaźliwie do Kaplicy Księżyca widzi wolno obracające się metalowe walce do samego sufitu, snujących się kapłanów oraz ołtarze – każdy dla jednego boga. Jeden z nich, zniszczony kamienny sarkofag, przeznaczony jest dla połamanego boga...

Łowca złodziei jest pierwszą powieścią z zaplanowanej przez Deasa serii o Berrenie – małym złodziejaszku, wokół którego kumulują się niecodzienne dla powojennego bękarta losy. Styl autora, jego szczegółowość, złożoność postaci, wielowątkowe rozdziały mają w sobie niezwykłą lekkość. Książka wydaje się prosta, nieskomplikowana, a jednak w każdym miejscu czai się akcja przyspieszająca rytm serca i niepozwalająca odłożyć prozy w trakcie czytania. Jakie  losy czekają jeszcze małego Berrena? Rozwiązanie zagadki w kolejnych częściach serii o złodziejach i ich łowcach.

Stephen Daes , Łowca złodziei, Prószyński Media, Warszawa 2012

Joanna Szczygłowska
(joanna.szczyglowska@kobieta20.pl)



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat