Po zwycięskiej potyczce Batmana z Jokerem nad Gotham City znów gromadzą się ciemne chmury… „Powrót Batmana” na kanale Zone Europa w sobotę 12 maja o godz. 22:00.
Tym razem zagrożeniem jest milioner i przedsiębiorca Max Shreck, który pod pretekstem zbudowania nowej elektrowni dla Gotham, chce tak naprawdę kraść energię z miasta. Jednak prawdziwe niebezpieczeństwo kryje się w kanałach, gdzie złowrogi Pingwin – dziwoląg porzucony w dzieciństwie przez rodziców – szykuje swoją zemstę. Wkrótce Pingwin i Shreck łączą siły, by usunąć ze stanowiska burmistrza. Jedynie Batman nie wierzy w ich szlachetne intencje. Lecz na scenę wkracza trzeci gracz – ponętna Kobieta-Kot, czyli sekretarka Shrecka, Selina Kyle, owładnięta pragnieniem zemsty na swoim szefie. Między nią a Człowiekiem-Nietoperzem zaczyna iskrzyć…
Drugi z Burtonowskich Batmanów to film mroczniejszy i bardziej perwersyjny. Dominujący jest tu motyw podwójnej osobowości: potworny Pingwin odrzucony przez zamożnych rodziców, zahukana Selina zmieniająca się w Kobietę-Kota i, oczywiście, sam Batman/Bruce Wayne. Podział na dobrych i złych nie jest tak jednoznaczny, szczególnie w przypadku Seliny – skrzywdzonej, zagubionej między swoimi dwoma wcieleniami; zauroczonej Brucem i bezwzględnie walczącej z Batmanem. Burton umiejętnie łączy komiksową umowność z psychologicznym rysunkiem postaci. W „Powrocie Batmana” nie zabrakło typowych dla amerykańskiego twórcy zabaw kulturowymi toposami i nawiązań do historii kina (Pingwin ujawniający się po 33 latach czy nazwisko Max Shreck, które odsyła do niemieckiego ekspresjonizmu i Maksa Schrecka – aktora grającego tytułową rolę w „Nosferatu” Murnaua). Burton również nie przeładował tej części efektami specjalnymi, stawiając na konsekwentnie budowany klimat oraz niesamowitą scenografię i charakteryzację (Pingwin). Nie zawiedli także aktorzy: po raz drugi Michael Keaton jak Batman, Danny DeVito jako Pingwin, Michelle Pfeiffer jako Selina/Kobieta-Kot, Christopher Walken jako Shreck i Michael Gough ponownie w roli Alfreda. Autorem zdjęć był Stefan Czapsky, a film montował Chris Lebenzon (od tego tytułu stale współpracujący z Burtonem).