Praca dorywcza – nie daj się oszukać!

Opublikowano: 2012-07-11
Uważaj na pracę dorywczą.
Nadeszły wakacje, a wy nie macie, co ze sobą zrobić? W portfelu pająk tka kolejną pajęczynę, a w lodówce psuje się ostatni pomidor? Sprawdźcie, jak znaleźć dobrą i bezpieczną pracę dorywczą.

Co, gdzie i jak?
Najłatwiej jest usiąść w fotelu, przejrzeć gazetę, bądź nie zrobić nawet tego, po czym głośno westchnąć, że w Polsce pracy nie ma. Ani dla młodych, ani dla starych… W ogóle dla nikogo. Nikt nie pracuje, mamy jedno wielkie bezrobocie i ludzie umierają na chodnikach. Wystarczy się jednak rozejrzeć, by zobaczyć, że wcale tak nie jest. Za to zjawisko narzekania jest charakterystyczne dla Polaków. Powie wam to każdy, kto przyjedzie zza granicy i będzie obiektywnym obserwatorem. A pracy jest pełno, wystarczy tylko poszukać.

Jakiej pracy szukać?
Jeśli jesteście nastawieni na duży zarobek, bądź w ogóle zarobek, niektóre posady oczywiście odpadną. Typową pracą tzw. „dla każdego” jest rozdawanie ulotek. Dalej mamy rozklejanie plakatów, promocje produktów, praca w sklepie lub gastronomii. Uwaga! Aby promować artykuły spożywcze lub pracować w gastronomii, trzeba mieć wyrobioną książeczkę sanepidu, która kosztuje ok. 120zł.

Możemy stać się początkującym kucharzem, bądź kelnerem zgarniającym spore napiwki. Nie polecam za to chodzenia po domach w roli akwizytora. Nieprzyjemna praca, częste zatrzaskiwanie drzwi przed nosem i wysłuchiwanie obelg od ludzi. Podobną pracą jest telemarketing, tu jesteśmy jednak bezpieczni, jeśli chodzi o wzrok bazyliszka klienta, do którego dzwonimy.  Jeśli nie masz mocnych nerwów, odpuść sobie. Są także tzw. sieciówki, które zawsze kogoś potrzebują. Zarówno odzieżowe (wystarczy przejść przez którąkolwiek galerię, by zobaczyć przynajmniej trzy ogłoszenia o poszukiwaniu sprzedawcy), aż po lokale gastronomiczne (McDonalds, KFC, Burger King).

Gdzie szukać?
Największą bazą informacyjną jest Internet. Żadna gazeta nie zaoferuje nam tyle, co porządny serwis WWW. Ogłoszenia zamieszcza się w kilka sekund, bezpłatnie i bezpiecznie. Warto dobrze przyglądać się ofertom. Niektóre mają ukryty podtekst. Czym jest „asystentka z dodatkowymi świadczeniami” lub „stanowisko, na którym robi się x i y oraz inne rzeczy” dowiemy się dopiero na miejscu, a wtedy może być za późno. Także ogłoszenia, które wymagają podania numeru telefonu, by dowiedzieć się więcej lub są niejasno określone, nie warte są uwagi. Jeśli jednak umówicie się na rozmowę kwalifikacyjną, która okaże się zbiorową masakrą – uciekajcie! Zapewne zrobią wam wykład o piramidce sprzedaży i każą zakupić wstępny zestaw do makijażu/suplementy diety/kosmetyki/coś innego, równie niedochodowego. T

CV niezbędne
Zanim wyślemy aplikację gdziekolwiek, musimy popracować na własnym CV. Przypomnieć wszystkie osiągnięcia, wypisać szkoły i klasy oraz dotychczasowe prace. Nie uwzględniamy pomocy cioci przy zbieraniu jabłek oraz osiągnięć, których nie jesteśmy w stanie poświadczyć dyplomem czy zaświadczeniem. Nikt nam na słowo nie uwierzy. Ładny uśmiech też na niewiele się tu zda. Kolejna przestroga dotyczy wyboru zdjęcia. Nawet, jeśli wyszliście słodko na fotce z zeszłorocznej imprezy, nie zamieszczajcie jej! Zdjęcie powinno być z takie jak w dowodzie bądź legitymacji. Profesjonalne i poważne. Szczególnie ważna jest umowa podpisywana na początku. Nigdy nie dajcie się zwieść jakimś „później” czy „zepsuła się drukarka”. Pracodawcy są sprytni i nie zawsze uczciwi. Z chęcią skorzystają z waszej pracy, a potem nie zapłacą.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat