Serbskie obyczaje w fantastycznej otoczce

Opublikowano: 2012-08-30
Recenzja książki „Zakon smoka”.
Aleksandar Tesic w swojej debiutanckiej powieści zrobił coś, na co do tej pory nikt się nie odważył.

Pokazał, że jego rodzima, serbska mitologia dorównuje stopniem rozbudowania bardziej popularnym - egipskiej, greckiej, czy rzymskiej, a przy tym jest równie ciekawa i zajmująca. Żeby uchować treści przekazywane niemal tylko drogą ustną przed zapomnieniem, zdecydował się spisać je w formie powieści, która idealnie wpasowuje się w gatunek fantastyki. Czy jednak taki eksperyment się powiódł?

"Zakon smoka" to pierwsza część trylogii. Jak sam autor pisze we wstępie, akcja całej serii zamyka się w 365 dniach poprzedzających bitwę na Kosowym Polu. Historyczne fakty umiejętnie przeplata z elementami czysto fantastycznymi, w które jednakże kiedyś wierzono na serbskich ziemiach. Mity te powstawały przez wiele lat, ewoluując i zajmując miejsce w sercach i głowach ludzi. Na kartach książki śledzimy losy mnicha i zarazem rycerza z Zakonu Smoka, Gabriela oraz księcia Marko. Tego drugiego dotyczy dawna przepowiednia: ma on odegrać główną rolę w zwycięstwie nad siłami Hadesu. Aby stać się Kosingas - najlepszym z wojowników, wraz ze swym towarzyszem wyrusza na wyprawę, podczas której musi zdobyć niezbędne artefakty i dojrzeć do nowej roli.

Rok 1388, w którym dzieją się losy głównych bohaterów, to nieustająca walka religii chrześcijańskiej z pogańskimi wierzeniami. Cały tom opowiedziany jest z perspektywy starego już Gabriela, który dyktuje historię skrybie. Znajdziemy w nim wiele dopowiedzeń od samego mnicha, jak również spersonalizowaną formę rozdziałów. Akcja "Zakonu smoka" zamyka się w czasie miesiąca. Na wrażenia narzekać nie możemy, ale serbski pisarz niekiedy w dość nachalny sposób przedstawia zapomniane obyczaje. Para bohaterów wędruje od wioski do wioski i z powrotem, spowalniając tym samym akcję, pod pretekstem ukazania kolejnego chłopskiego rytuału, czy następnego pomniejszego demona. Obyczaje te są niesamowicie ciekawe, budzą zdumienie, a czasem i przerażenie. Nie ma jednakże co się dziwić, wszak na utrwalenie starych podań autor ma jedynie trzy tomy powieści, w której musi jeszcze zawrzeć elementy fabularne, czy dotyczące bohaterów. A te ostatnie są naprawdę interesujące.

Gabriel i książę Marko to jedyne postacie, których historię śledzimy przez całą książkę. Mają one czas się rozwinąć, a szczególnie widoczne jest to przy protagoniście - z początku niechętny, sceptyczny, zły na cały świat, staje się dojrzałym mężem, zaczyna zauważać w nim odcienie szarości. Mnich z kolei nie jest typowym rycerzem i zabójcą potworów. Choć pewne elementy fabuły mogą przypominać te z "Malowanego człowieka" Petera V. Bretta, to Gabrielowi daleko do Arlena. Kosingas nie raz zastanowi się nad losem stworzeń i pożałuje ich morderstwa. Przez to jest niesamowicie ludzki i bliższy naszemu sercu. Do tego dochodzi także strach przed śmiercią, ale jednocześnie pogodzenie z jej nadejściem po wykonaniu zadania.

W "Zakonie smoka" Tesic połączył dwie rzeczy, które teoretycznie stoją po przeciwnych stronach barykady i udają, że się nie widzą. Jak inaczej wytłumaczyć jednoczesną obecność Kościoła, wierzącego w jednego Boga oraz bożków, pomniejszych bóstw i demonów, które faktycznie budzą się do życia na obrzeżach Serbii? Pisarz konsekwentnie pokazuje, jak wiele może uczynić zwykła wiara - stwarza ona potwory, a także zmusza do przelewania krwi w ofierze. Jednakże przy tym nie wolno jej zaniedbywać, bo wśród niebezpiecznych stworzeń istnieją także dumne elfy i pojedyncze osobniki, które nikomu nie wadzą, oferując jedynie dobroć.

Ciekawe, kiedy my, Polacy, doczekamy się tak odważnego kroku ze strony naszych pisarzy? Bo w to, że mają oni talent i wprawę do napisania wciągającej powieści fantasy, opartej na mitologii słowiańskiej, nie wątpię. Nie sposób odmówić im także ambicji. Mogłaby to być dla niektórych jedyna okazja na poznanie własnych korzeni i religii, którą wyznawali nasi przodkowie, przed przyjęciem chrześcijaństwa. "Zakon smoka" skłonił mnie do zapoznania się z historią Serbii, z którą do tej pory nie miałam do czynienia. Idealnym dopełnieniem treści książki byłyby szkice, o których wspomina mnich i szkoda, że zabrakło na nie miejsca.

Debiutancka powieść Tesica to imponująca próba utrwalenia serbskich mitów i obyczajów. Myślę, że jest jak najbardziej udana. Zachowując ciągłość akcji i jej urozmaicenie, autorowi udało się przedstawić wiele elementów tej kultury, a na pozostałe ma jeszcze dwa tomy. Jeśli szukacie fantastycznej książki o ciekawej fabule i barwnych bohaterach oraz jesteście skłonni poznać nową mitologię, nie wahajcie się ani chwili.

Kasia Pietraszko
(kasia.pietraszko@kobieta20.pl)

Aleksandar Tesic, „Zakon smoka”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat