Spadek, kot i inne kłopoty

Opublikowano: 2012-12-13
Recenzja książki
Wcale nie kolejna, a nawet nie następna, po prostu historia, jakie wiele z nas lubi, chociaż nie zawsze o tym głośno mówi.

A kot na dokładkę to jak wisienka na torcie i to z kategorii tych z niespodzianką.

Jakoś utarło się, że opowieści o uczuciach oraz te, które nawet delikatnie o nie "zahaczają" z góry mają naklejaną łatkę tych gorszych lub lekkich, łatwych i przyjemnych, jakie czyta się jedynie dla relaksu, bo inaczej nie wypada. Wszak nie są z "górnej" półki, nie niosą w sobie nic, poza kilkoma chwilami rozrywki lub wzruszeń, a to nie jest ani wyrafinowane, ani to co czym powinno się zachwycać. No i jakoś po takich rozmyślaniach, tak "przypadkiem", trafia kolejna historia miłosna pod strzechy, gonty i inne pokrycia dachowe. Scenariusz wydaje się ten sam co zwykle, lecz gdy zawiera koci dodatek to niczego nie można być pewnym, bo jak wiadomo ten typ tak ma, że chadza własnymi ścieżkami i z przewidywalnego rozwoju akcji wychodzi bardziej niespodziewany obraz. No, ale do rzeczy ...

Pobudka głęboką nocą, godzina czwarta nad ranem taką jest na pewno, nie należy do przyjemnych momentów, a gdy jej autorką jest jeszcze "kochana" rodzicielka to już dzień zapowiada się o wiele mniej radośnie. Wszelkie argumenty o tak barbarzyńskiej porze nie robią wrażenia na obu stronach, nawet gdy dotyczą spraw ostatecznych typu pogrzeb mało lubianego członka rodziny. Jednak od pewnych rzeczy nie można uciec, trzeba stawić im czoła, nawet pod szyldem "jadę, bo muszę, a spadek to dobry powód tej wycieczki"!

Asia, bohaterka książki "Nie licząc kota czyli kolejna historia miłosna" wraca po kilkunastu latach do miejsca, z jakim ma wspomnienia z kategorii tych, o jakich chce się zapomnieć, lecz jakie wracają zawsze w nieodpowiedniej chwili. Niestety pewne sprawy trzeba załatwić, a początek wcale nie jest taki straszny, bo niezbyt sympatyczna ciotka przygotowała "małą niespodziankę" w postaci dość pokaźnej schedy. Jednak nim wszelkim formalnościom stanie się zadość musi minąć trochę czasu, więc i pobyt trzeba przedłużyć. Widma przeszłości powoli wychodzą z różnych zakamarków, przeważnie nie są to zbyt przyjemne spotkania, ale czasem to co wygląda na kolejną próbę wbicia szpili okazuje się początkiem całkiem udanej znajomości. Dawna uciekinierka i dawna czarna owca okazują mieć wiele wspólnego, nic przecież tak nie łączy jak bycie outsiderem. Sprawy majątkowe powoli stabilizują się, ale inne wprost przeciwnie, to co wydawało się pewne nagle zaczyna chwiać się, a to co miało być zamkniętym rozdziałem wcale takim nie jest. Asia, chcąc czy nie, zostaje skonfrontowana z wszystkim tym, o czym chciała zapomnieć, a co kiedyś bardzo mocno ją zraniło i wpłynęło na całe jej życie. Dlaczego pewne sprawy przyjęły taki właśnie obrót i co z tym wszystkim mają wspólnego listy sprzed kilku dekad oraz kot o bardzo arystokratycznym rodowodzie, lubiący filozofować i okazywać przyjaźń dość nieoczekiwanymi prezentami? Oceniać jest bardzo łatwo, lecz na przyznanie się do błędu nie zawsze przeznaczenie daje czas ...

"Nie licząc kota czyli kolejna historia miłosna" to tytuł wiele sugerujący, ale skojarzenie czasem może wprowadzać w błąd, a jak było w tym przypadku? Uczucia i owszem były, kot także, no i szczęśliwe zakończenie też, więc wszystko wskazuje, że to następna opowieść o zakochanych ... Jednak autorka - Kasia Bulicz - Kasprzak w znany schemat wpisała swój pomysł na to co znane, lubiane i wydawało się zbyt często eksploatowane. Zamiast pięknych, młodych i zagubionych bohaterek, którym wiatr wieje w oczy, a one i tak sięgają szczytów  - kobiety, jakie mamy za przyjaciółki, ciotki czy babcie. Książę na białym koniu także bardziej swojski i wcale nie ogranicza się do jednego egzemplarza. A sam wątek uczuciowy wcale nie jest od razu przewidywalny i kluczy pomiędzy postaciami. Nie można zapomnieć też o kocie, który w książce "Nie licząc kota czyli kolejna historia miłosna" wcale nie odgrywa marginalnej roli, a wręcz przeciwnie, świat ludzi widziany z kociej perspektywy dostarcza wielu ciekawych spostrzeżeń. Szczególnie gdy czytelnik jest kociarą, cóż miłość bywa ślepa. Książka Kasi Bulicz - Kasprzak to opowieść, w której są i wątki humorystyczne i te związane z uczuciami, nie zawsze przewidywalnymi, to również przywołanie trudnej historii związanej z wojennymi losami i emigracją. Nie ocenia się niczego po okładce i tytule, bo łatwo pominąć coś ciekawego.

Katarzyna Pessel
(katarzyna.pessel@dlalejdis.pl)

Kasia Bulicz – Kasprzak, "Nie licząc kota czyli kolejna historia miłosna", Nasza Księgarnia 2012



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat