Kiedy mamy 20 lat (umownie) wybieramy zawód (kierunek studiów albo też inny rodzaj kształcenia), co definiuje nasze życie na kolejne 20 lat (również umowne). W tym czasie wykonujemy wybrany przez nas zawód, dokształcamy się, czasami przekwalifikowujemy. W międzyczasie zakładamy rodzinę, mamy dzieci, psa, samochód, mieszkanie lub dom. Obowiązki z tym związane narzucają nam określoną rutynę codzienności – musimy spłacać kredyt, płacić rachunki, chodzić do pracy, opiekować się dziećmi, rozwiązywać pojawiające się problemy, dbać o siebie i bliskich.
Idealnie, jeśli ścieżkę kariery zawodowej wybraliśmy zgodnie z naszymi preferencjami, a praca jest pasją i przynosi nam satysfakcjonujące nas dochody. Jeśli nie ma większych zawirowań w naszym życiu prywatnym (jak np. problemy ze własnym zdrowiem lub zdrowiem naszych bliskich), to możemy powiedzieć, że w zasadzie jesteśmy szczęśliwi.
Nieco gorzej jest, jeśli jako dwudziestolatkowie nie wiemy, czym chcemy się zająć, nie mamy pasji ani zainteresowań, które rozwinięte i sformalizowane, mogłyby się stać naszym zawodem. Wówczas wykonujemy często narzucony przez okoliczności zawód, który niekoniecznie daje nam satysfakcję, ale przynosi pieniądze. To z kolei pozwala na prowadzenie wygodnego życia i rozwijanie pasji poza pracą. Ten scenariusz przynosi spełnienie i spokój wewnętrzny wielu osobom.
Agata Limanówka
fot. Agata Limanówka